wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 27. Prawdziwa miłość, to nasza miłość.

   Hej. No i macie kolejny rozdział ;P Co sądzicie? Harry i Alice pasują do siebie? Piszcie :) 
Szczęśliwego Nowego Roku!!!!   
Jeszcze piosenka:
Parachute - Kiss Me Slowly
 ***
                                        
                                  *oczami Jessiki.
- Fajnie jest tak poleżeć i nic nie robić... - powiedziałam do Liam'a.
Harry o 15:00 pojechał do Alice, więc chłopcy przyszli do mnie na obiad. Po obiedzie wszyscy się rozdzielili. Lili i Emily chciały trochę poimprezować, zanim pójdą do pracy, więc kilku chłopaków poszło z nimi. Sophie była zajęta pracą, a ja z
Liam'em, Zayn'em, Nathan'em i Sarą siedzieliśmy w ogrodzie na kocach.
- Jest super. - odpowiedział Zayn. - Trochę poleniuchować przed powrotem do pracy...
- Taa...- dodał Liam.
- Ale przecież dla was to nie jest tylko praca...- odparłam.
- No tak, ale te fanki...naprawdę czasem nas wykańczają...- powiedział Nathan.
Tutaj Liam zaczął opowiadać jak na lotnisku czekał na nich tłum fanek, które rzuciły się na nich. Każda chciała mieć cząstkę któregoś z nich. Liam'owi wyrwały kubek z ręki, a jedna z dziewczyn ciągnęła go za ucho. Harry'ego ciągnęły za loki, a Louis'owi podarły bluzkę. Na szczęście ochrona ich uratowała wyciągając z tego tłumu. Gdy Liam skończył opowiadać, wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Nagle zaczęła dzwonić moja komórka. Na wyświetlaczu zobaczyłam numer Alice.
- Tak? - zapytałam.
- JESS! Pomocy! Nie wiem co robić...
- Coś się stało?
- Tragedia...wiesz, że Harry u mnie jest?
- Tak...Zayn mi powiedział...
- Chodzi o to, że wylałam na niego wino i on teraz siedzi na górze w łazience. Zupełnie nie wiem co mi odbiło! Co mam zrobić?
- A co teraz robisz?
- Właśnie próbuje ogarnąć ten bałagan, który narobiłam...
- Alice, zostaw to i leć do niego. Na pewno potrzebuje bardziej twojej pomocy, niż twojego sprzątania na dole.
- Dzięki, już sama nie wiedziałam co mam robić...
- No leć tam i mu pomóż! Chyba wiesz, że pewnie siedzi tam rozebrany...
- Ohh...zamknij się, Jess!

Nagle Alice się rozłączyła. Wszyscy siedzieli czekając newsa, którego dla nich miałam.
- Może potrzymam was trochę w niewiedzy? - zapytałam.
- Nieee!
- Tylko nie to!!! - wszyscy dookoła mnie zaczęli krzyczeć.
- Okey. Alice wylała na Harry'ego wino. On siedział w łazience, a Alice próbowała posprzątać bałagan. Tak naprawdę od początku wiedziała, że musi tam pójść i mu pomóc. Potrzebowała tylko motywacji...
- Uuuuu...zdaje się, że będzie tam gorąco...- powiedziała Sara.
- Na pewno. Harry szaleje na jej punkcie...- odpowiedział Zayn. - Już chyba każdy o tym wie...
Siedzieliśmy chwilę ciszy, gdy nagle coś mi się przypomniało: - Hej, gdzie jest Nathan? Przed chwilą jeszcze tu był...
- Nie wiem...może wrócił do domu? - powiedział Liam.
- Miejmy nadzieję...- powiedziałam, chociaż już wiedziałam, że go tam nie ma.



W tym samym czasie...


                                  *oczami Alice.
- Harry! Wszystko w porządku? Gdzie jesteś?
- Tutaj! - krzyknął Harry wyglądając z łazienki w moim pokoju.
Nagle zrobiłam się cała czerwona. Harry stał w mojej łazience bez koszulki. Chyba zaraz padnę ze szczęścia!!!
- Coś nie tak? - zapytał zawstydzony Hazza. Całe spodnie też miał mokre. Widać zamoczył je, gdy próbował wyprać bluzkę.
- Nie...tylko spodnie masz mokre...
- Ohhh... - popatrzył na mnie zawstydzony. - Widać, że nie umiem prać. Mogłabyś mi pomóc?
Boże!!! On miał tylko włosy suche. Harry stoi bez koszulki, cały

mokry w mojej łazience!!!
- Dobra, muszę się opanować - powiedziałam sobie w myślach.
Weszłam do łazienki i stanęłam obok wanny pełnej do połowy i mnóstwem piany.
- No, chyba naprawdę nie dawałeś sobie rady... - powiedziałam i spojrzałam na niego. - Skoro mam ci wyprać koszulkę, to może spodnie też? W końcu masz całe mokre. 

- Okey... - powiedział i zaczął rozpinać spodnie.
- Może jednak nie tutaj? - powiedziałam szybko zanim zacznie zsuwać spodnie. - I poszukaj sobie czegoś na zmianę...
Gdy Harry wyszedł, zabrałam się za poplamioną koszulkę.
Jednak wystarczyło trochę więcej odplamiacza i od razu plama znikła. Gdy płukałam bluzkę w misce, w drzwiach łazienki pojawił się Harry z zawiniętym w pasie ręcznikiem.
- Proszę. - podszedł i podał mi spodnie.
Wzięłam je od niego i wrzuciłam do wanny. Nagle poczułam, że Harry mnie złapał w pasie i już wiedziałam co chce zrobić.

- Nie! Harry! Zostaw!!!
Po chwili znalazłam się w wannie i kaszlałam, ponieważ zachłysnęłam się wodą. Nie spodziewałam się tylko, że Harry wskoczy tam za mną. Woda sięgała teraz po brzegi wanny.
- Harry!!!ZABIJE CIĘ!!! - powiedziałam i zaczęłam chlapać. Teraz miał nawet włosy mokre. Nagle
Harry złapał mnie za ręce i unieruchomił mnie.
- Koniec tej zabawy...Zobacz! Cała łazienka jest mokra. - odparł i wskazał głową na ścianę obok wanny. Prawie cała była mokra. Rodzice mnie zabiją...
- Kurde! - odparłam. - Muszę to posprzątać... - próbowałam wyjść z wanny, ale Harry trzymał mnie dalej.
- Myślisz, że tak łatwo cię puszczę?
- Tak...
- No to się przeliczyłaś... - odparł Harry i przysunął się bliżej.
Nagle poczułam, jego usta na mojej szyi i na policzku. Gdy nasze usta się złączyły, kompletnie odleciałam. Oprócz bielizny Harry nie miał nic na sobie. Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę patrząc się w swoje oczy.
- Trochę zimno się tutaj zrobiło... - powiedziałam.
Harry bez słowa wstał i wyszedł sięgając po ręcznik. Gdy skończył się wycierać, zawiązał ręcznik w pasie i wyszedł z łazienki. Po chwili wrócił z mokrymi gaciami. Ja stałam już ubrana w szlafrok. Harry dał mi dość dużo czasu bym się
przebrała.
- Włóż je do pralki. - powiedziałam, wycierając  podłogę.

W środku znajdowały się już ubrania Harry'ego i moje. Jejku! Nasze ubrania prały się razem! Nie. Muszę się w końcu ogarnąć. Może jakiś psychiatra mnie przyjmie.
- W pokoju na końcu korytarza powinieneś znaleźć jakieś ubranie. - Harry wychodząc z łazienki popatrzył się zalotnie i uśmiechnął.
- Okay...
Ja tu chyba zwariuje z nim. Gdy skończyłam sprzątać, wróciłam do pokoju, żeby się przebrać. Ubrana poszłam szukać Harry'ego.
Loczek siedział w salonie pijąc herbatę.
- Myślałem, że już nigdy nie przyjdziesz! - powiedział Harry, udając zirytowanego.
Gdy go zobaczyłam, padłam ze śmiechu. Harry miał na sobie spodnie mojego brata i moją brązową bluzę z One Direction. Wyglądał naprawdę seksownie i zabawnie. Bluza była wielka, jednak na Harry'ego była troszeczkę za duża. Z tyłu był napis : One Direction, a z przodu wielki napis: I <3 Harry Styles.
- Nie wiedziałam, że ty tak od zawsze mnie kochasz! - odparł rozbawiony Harry.
Usiadłam obok niego na kanapie. Harry objął mnie ramieniem i podał mi kubek z herbatą.
- Dzięki. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek. Była 19:00. Kto to mógł być? Podeszłam do drzwi i otworzyłam. Za drzwiami stał Nathan.
- Cześć! - powiedział i przytulił mnie.
- Nathan, co ty tu robisz? - odparłam zaskoczona.
- Przyszedłem zobaczyć czy u ciebie wszystko w porządku.
- Alice? Wszystko w porządku? - usłyszałam głos Harry'ego z salonu.
- Tak...to tylko Nathan.
Po chwili usłyszałam kroki zbliżającego się Harry'ego. Chłopak podszedł do mnie i objął mnie w pasie.
- Cześć Nathan. Wszystko w porządku?
- Tak. Wpadłem zobaczyć czy u Alice wszystko w porządku. A tak poza tym fajna bluza Harry.
- Dzięki. Może wejdziesz?
- Nie. Dzięki. Może zostawię was samych.
Nathan odwrócił się i odszedł. Harry popatrzył się i wrócił do salonu.
- Alice, chodź. Nie ma sensu iść za nim...
Gdy wróciłam do salonu Harry leżał na kanapie i spał. Właściwie to nie wiem ile czasu spędziłam stojąc pod drzwiami i patrząc się w ciemność. Przykryłam Harry'ego kocem i wróciłam do pokoju. W łazience pralka przestała chodzić, więc rozwiesiłam pranie i położyłam się spać mając przed oczami widok Harry'ego w samym ręczniku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz