wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 27. Prawdziwa miłość, to nasza miłość.

   Hej. No i macie kolejny rozdział ;P Co sądzicie? Harry i Alice pasują do siebie? Piszcie :) 
Szczęśliwego Nowego Roku!!!!   
Jeszcze piosenka:
Parachute - Kiss Me Slowly
 ***
                                        
                                  *oczami Jessiki.
- Fajnie jest tak poleżeć i nic nie robić... - powiedziałam do Liam'a.
Harry o 15:00 pojechał do Alice, więc chłopcy przyszli do mnie na obiad. Po obiedzie wszyscy się rozdzielili. Lili i Emily chciały trochę poimprezować, zanim pójdą do pracy, więc kilku chłopaków poszło z nimi. Sophie była zajęta pracą, a ja z
Liam'em, Zayn'em, Nathan'em i Sarą siedzieliśmy w ogrodzie na kocach.
- Jest super. - odpowiedział Zayn. - Trochę poleniuchować przed powrotem do pracy...
- Taa...- dodał Liam.
- Ale przecież dla was to nie jest tylko praca...- odparłam.
- No tak, ale te fanki...naprawdę czasem nas wykańczają...- powiedział Nathan.
Tutaj Liam zaczął opowiadać jak na lotnisku czekał na nich tłum fanek, które rzuciły się na nich. Każda chciała mieć cząstkę któregoś z nich. Liam'owi wyrwały kubek z ręki, a jedna z dziewczyn ciągnęła go za ucho. Harry'ego ciągnęły za loki, a Louis'owi podarły bluzkę. Na szczęście ochrona ich uratowała wyciągając z tego tłumu. Gdy Liam skończył opowiadać, wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Nagle zaczęła dzwonić moja komórka. Na wyświetlaczu zobaczyłam numer Alice.
- Tak? - zapytałam.
- JESS! Pomocy! Nie wiem co robić...
- Coś się stało?
- Tragedia...wiesz, że Harry u mnie jest?
- Tak...Zayn mi powiedział...
- Chodzi o to, że wylałam na niego wino i on teraz siedzi na górze w łazience. Zupełnie nie wiem co mi odbiło! Co mam zrobić?
- A co teraz robisz?
- Właśnie próbuje ogarnąć ten bałagan, który narobiłam...
- Alice, zostaw to i leć do niego. Na pewno potrzebuje bardziej twojej pomocy, niż twojego sprzątania na dole.
- Dzięki, już sama nie wiedziałam co mam robić...
- No leć tam i mu pomóż! Chyba wiesz, że pewnie siedzi tam rozebrany...
- Ohh...zamknij się, Jess!

Nagle Alice się rozłączyła. Wszyscy siedzieli czekając newsa, którego dla nich miałam.
- Może potrzymam was trochę w niewiedzy? - zapytałam.
- Nieee!
- Tylko nie to!!! - wszyscy dookoła mnie zaczęli krzyczeć.
- Okey. Alice wylała na Harry'ego wino. On siedział w łazience, a Alice próbowała posprzątać bałagan. Tak naprawdę od początku wiedziała, że musi tam pójść i mu pomóc. Potrzebowała tylko motywacji...
- Uuuuu...zdaje się, że będzie tam gorąco...- powiedziała Sara.
- Na pewno. Harry szaleje na jej punkcie...- odpowiedział Zayn. - Już chyba każdy o tym wie...
Siedzieliśmy chwilę ciszy, gdy nagle coś mi się przypomniało: - Hej, gdzie jest Nathan? Przed chwilą jeszcze tu był...
- Nie wiem...może wrócił do domu? - powiedział Liam.
- Miejmy nadzieję...- powiedziałam, chociaż już wiedziałam, że go tam nie ma.



W tym samym czasie...


                                  *oczami Alice.
- Harry! Wszystko w porządku? Gdzie jesteś?
- Tutaj! - krzyknął Harry wyglądając z łazienki w moim pokoju.
Nagle zrobiłam się cała czerwona. Harry stał w mojej łazience bez koszulki. Chyba zaraz padnę ze szczęścia!!!
- Coś nie tak? - zapytał zawstydzony Hazza. Całe spodnie też miał mokre. Widać zamoczył je, gdy próbował wyprać bluzkę.
- Nie...tylko spodnie masz mokre...
- Ohhh... - popatrzył na mnie zawstydzony. - Widać, że nie umiem prać. Mogłabyś mi pomóc?
Boże!!! On miał tylko włosy suche. Harry stoi bez koszulki, cały

mokry w mojej łazience!!!
- Dobra, muszę się opanować - powiedziałam sobie w myślach.
Weszłam do łazienki i stanęłam obok wanny pełnej do połowy i mnóstwem piany.
- No, chyba naprawdę nie dawałeś sobie rady... - powiedziałam i spojrzałam na niego. - Skoro mam ci wyprać koszulkę, to może spodnie też? W końcu masz całe mokre. 

- Okey... - powiedział i zaczął rozpinać spodnie.
- Może jednak nie tutaj? - powiedziałam szybko zanim zacznie zsuwać spodnie. - I poszukaj sobie czegoś na zmianę...
Gdy Harry wyszedł, zabrałam się za poplamioną koszulkę.
Jednak wystarczyło trochę więcej odplamiacza i od razu plama znikła. Gdy płukałam bluzkę w misce, w drzwiach łazienki pojawił się Harry z zawiniętym w pasie ręcznikiem.
- Proszę. - podszedł i podał mi spodnie.
Wzięłam je od niego i wrzuciłam do wanny. Nagle poczułam, że Harry mnie złapał w pasie i już wiedziałam co chce zrobić.

- Nie! Harry! Zostaw!!!
Po chwili znalazłam się w wannie i kaszlałam, ponieważ zachłysnęłam się wodą. Nie spodziewałam się tylko, że Harry wskoczy tam za mną. Woda sięgała teraz po brzegi wanny.
- Harry!!!ZABIJE CIĘ!!! - powiedziałam i zaczęłam chlapać. Teraz miał nawet włosy mokre. Nagle
Harry złapał mnie za ręce i unieruchomił mnie.
- Koniec tej zabawy...Zobacz! Cała łazienka jest mokra. - odparł i wskazał głową na ścianę obok wanny. Prawie cała była mokra. Rodzice mnie zabiją...
- Kurde! - odparłam. - Muszę to posprzątać... - próbowałam wyjść z wanny, ale Harry trzymał mnie dalej.
- Myślisz, że tak łatwo cię puszczę?
- Tak...
- No to się przeliczyłaś... - odparł Harry i przysunął się bliżej.
Nagle poczułam, jego usta na mojej szyi i na policzku. Gdy nasze usta się złączyły, kompletnie odleciałam. Oprócz bielizny Harry nie miał nic na sobie. Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę patrząc się w swoje oczy.
- Trochę zimno się tutaj zrobiło... - powiedziałam.
Harry bez słowa wstał i wyszedł sięgając po ręcznik. Gdy skończył się wycierać, zawiązał ręcznik w pasie i wyszedł z łazienki. Po chwili wrócił z mokrymi gaciami. Ja stałam już ubrana w szlafrok. Harry dał mi dość dużo czasu bym się
przebrała.
- Włóż je do pralki. - powiedziałam, wycierając  podłogę.

W środku znajdowały się już ubrania Harry'ego i moje. Jejku! Nasze ubrania prały się razem! Nie. Muszę się w końcu ogarnąć. Może jakiś psychiatra mnie przyjmie.
- W pokoju na końcu korytarza powinieneś znaleźć jakieś ubranie. - Harry wychodząc z łazienki popatrzył się zalotnie i uśmiechnął.
- Okay...
Ja tu chyba zwariuje z nim. Gdy skończyłam sprzątać, wróciłam do pokoju, żeby się przebrać. Ubrana poszłam szukać Harry'ego.
Loczek siedział w salonie pijąc herbatę.
- Myślałem, że już nigdy nie przyjdziesz! - powiedział Harry, udając zirytowanego.
Gdy go zobaczyłam, padłam ze śmiechu. Harry miał na sobie spodnie mojego brata i moją brązową bluzę z One Direction. Wyglądał naprawdę seksownie i zabawnie. Bluza była wielka, jednak na Harry'ego była troszeczkę za duża. Z tyłu był napis : One Direction, a z przodu wielki napis: I <3 Harry Styles.
- Nie wiedziałam, że ty tak od zawsze mnie kochasz! - odparł rozbawiony Harry.
Usiadłam obok niego na kanapie. Harry objął mnie ramieniem i podał mi kubek z herbatą.
- Dzięki. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek. Była 19:00. Kto to mógł być? Podeszłam do drzwi i otworzyłam. Za drzwiami stał Nathan.
- Cześć! - powiedział i przytulił mnie.
- Nathan, co ty tu robisz? - odparłam zaskoczona.
- Przyszedłem zobaczyć czy u ciebie wszystko w porządku.
- Alice? Wszystko w porządku? - usłyszałam głos Harry'ego z salonu.
- Tak...to tylko Nathan.
Po chwili usłyszałam kroki zbliżającego się Harry'ego. Chłopak podszedł do mnie i objął mnie w pasie.
- Cześć Nathan. Wszystko w porządku?
- Tak. Wpadłem zobaczyć czy u Alice wszystko w porządku. A tak poza tym fajna bluza Harry.
- Dzięki. Może wejdziesz?
- Nie. Dzięki. Może zostawię was samych.
Nathan odwrócił się i odszedł. Harry popatrzył się i wrócił do salonu.
- Alice, chodź. Nie ma sensu iść za nim...
Gdy wróciłam do salonu Harry leżał na kanapie i spał. Właściwie to nie wiem ile czasu spędziłam stojąc pod drzwiami i patrząc się w ciemność. Przykryłam Harry'ego kocem i wróciłam do pokoju. W łazience pralka przestała chodzić, więc rozwiesiłam pranie i położyłam się spać mając przed oczami widok Harry'ego w samym ręczniku.


piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 26. ,,Żyj swoimi snami i nigdy się nie budź”

Witam wszystkich! Wiem, wiem... czekaliście. Przepraszam, że aż tak długo. Trochę problemów z nauką. Ciesze się, że są święta i będę mogła to jakoś nadrobić ;) Zamierzam pisać częściej, więc następny rozdział dodam w sylwestra. No i jeszcze piosenka do rozdziału :
One Direction - Happily
***

- Jessica! Wszyscy czekają na ciebie... Możesz już schodzić! - za drzwiami usłyszałam głos. Kto to był? Nie miałam zielonego pojęcia.
- A on tam jest?
- Czeka na ciebie tak jak inni.
- A możesz mi obiecać, że nie ucieknie w ostatniej chwili?
- Nie pozwolimy mu...
- A jeśli będzie musiał odejść?
- To odejdzie... - odparł głos.
- Nie... nie pozwolę... 
- Będziesz musiała.
- Nie! Nieee!!!
Nagle poczułam coś miękkiego. To był tylko sen? Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, że leże w łóżku, a na dworze jest już widno. Koło mojej ręki leżał kot. Gdy kociak poczuł, że się na niego patrzę, od razu zaczął mruczeć.
- Cześć, mały. Pewnie głodny jesteś? - oczywiście odpowiedział mi głośnym miauczeniem.
- Dobrze, już cicho. Bo obudzisz Liama... - dodałam, widząc jak Liaś kręci się na łóżku. Nagle przypomniałam sobie
o wczorajszym dniu. Był w 100% cudowny. Usiadłam na łóżku, aby jak najszybciej zapomnieć o tym dziwnym śnie. Ogarnęłam się i z kotem na rękach zeszłam do kuchni. W domu było tak cicho... Nawet babcia, która zawsze jest o tej porze na nogach, jeszcze spała. Gdy w końcu nakarmiłam głodomora, wróciłam do pokoju.
- Trzeba trochę ogarnąć. - powiedziałam sobie, widząc z progu cały pokój. Zaczęłam od ubrań, które walały się po wszystkich kątach. Tak to jest, gdy dziewczyna się szykuje... Nagle potknęłam się o paczkę, która leżała na podłodze. Poskładane ubrania leżały teraz porozrzucane dookoła mnie, a ja leżałam na podłodze.
- Aauuć... - powiedziałam czując przeszywający ból w ręce. - Trochę nadwyrężona.
Na szczęście. Odwróciłam się, aby zobaczyć moją przeszkodę. Był to prezent, którego nie odpakowałam. Po chwili przypomniałam sobie, że to ten od Michaela. Chciałam od razu to wyrzucić, ale ciekawość była większa. Rozpakowałam paczkę i zobaczyłam duży album ze zdjęciami. Pod każdym zdjęciem była notatka. Widać, że się napracował. Były poukładane od początku naszej znajomości. Byłam wtedy młoda i głupia. Jak mogłam mu zaufać? Gdy tak myślałam przeglądając kolejne strony, ze środka wypadła czerwona koperta.
- Co tym razem? - zapytałam siebie w myślach zażenowana tym wszystkim. Otworzyłam kopertę i wyjęłam list.

                 
                                                Jessiko!

Nie chcesz ze mną rozmawiać, to trudno. Ale wiedz, że ten dzieciak nie da ci tyle miłości, na ile zasługujesz. Przypomnij sobie jakie namiętne noce spędzaliśmy. Jesteś piękną kobietą. Może gdy w końcu zrozumiesz swój błąd, wrócisz tam gdzie twoje miejsce... Nawet z nim nie sypiasz. Ja na pewno nie pozwoliłbym ci zasnąć. Nawet go nie stać na nic więcej niż buzi na dobranoc. Potrzebujesz mężczyzny a nie dziecka. Dalej w albumie masz dowód naszej miłości. Na końcu masz niespodziankę.


P.S. Z nikim nie miałem lepszego seksu <3


Myślałam, że eksploduje. Wkurzona podarłam list. Wiedziałam co znajdę dalej w albumie i się nie myliłam. Nasze nagie zdjęcia. To było za dużo jak dla mnie. Na końcu albumu znalazłam płytę DVD z napisem: Noc o której nie zapomnę. Jak on mógł to nagrać? Byłam wściekła. Wkurzona rzuciłam albumem o ścianę i wybiegłam z pokoju. Zamknęłam się w łazience i zaczęłam płakać. Dlaczego on mi nie da spokoju? To przez niego nie mogłam się pozbierać. Przez niego nie mogę się przełamać na coś więcej z Liam'em. Teraz miałam ochotę wyjechać stąd jak najszybciej, chociaż tutaj był mój prawdziwy dom. Rozebrałam się i weszłam do wanny. Kąpiel z olejkami zapachowymi powinna wystarczyć, abym się uspokoiła.



W tym samym czasie...
                                        *oczami Alice.
Ze snu wyrwał mnie dźwięk mojej komórki. To była mama. Czego mogła chcieć o tej porze?
- Halo? - zapytałam śpiącym głosem.
- Alice? Jeszcze śpisz? Nie uwierzysz. Jeremy się odezwał. Wrócił do USA niedawno. Powiedział, żebyśmy do niego przyjechali. Kupił mieszkanie w Los Angeles. Powiedziałam mu, że ty narazie nie możesz. Ma się z tobą niedługo skontaktować. Ja wyjeżdżam z ojcem za dwie godziny. Masz cały dom dla siebie.
- Ale mamo...
- Nie mam czasu. Zadzwonię wieczorem. Trzymaj się. Pa.

Okey. Po pierwsze mam stukniętą mamę. Po drugie mój brat wrócił. Po trzecie mam wolny dom. Co by z tym wszystkim zrobić? Na pewno będę musiała wrócić do domu i posprzątać. Ale plusem będzie to, że mogę porobić różne rzeczy. Nie mogę też zapomnieć o Harry'm. Obiecałam Nathan'owi, że z nim dzisiaj porozmawiam. Najwyżej zaproszę Harry'ego do siebie. Gdy wstałam z łóżka była 10:00. A jaki dziś dzień? Oczywiście wtorek 7 sierpnia. Zadowolona, że mam jeszcze kilka dni urlopu, zaczęłam się ubierać. Teraz współczułam Lily i Emily, które jutro musiały wracać do pracy. Spakowałam rzeczy i ruszyłam w stronę korytarza. W domu było bardzo cicho. Tylko na górze słychać było kogoś. Chwilę potem stałam przed domem oddychając świeżym powietrzem.

                   
                                        *oczami Liam'a.
Gdy wstałem Jessiki nie było w pokoju. Ale po chwili usłyszałem wodę w łazience. Pewnie się kąpie. Po wczorajszym dniu byłem taki szczęśliwy, że musiałem się powstrzymać, by nie krzyczeć z radości. Jednak głód robił swoje. Gdy się ubierałem zauważyłem na podłodze album. Podniosłem go i obok leżącą płytę. Pewnie wypadła z albumu. Wziąłem album i zszedłem na dół do kuchni. Gdy skończyłem robić kanapki siadłem w salonie z albumem. Może Jess mnie nie zabije? Ciekawość była większa niż strach przed Jess. Na pierwszych zdjęciach była ona. Roześmiana i szczęśliwa. Dalej też. Jadłem drugą kanapkę, gdy nagle zauważyłem ich wspólne zdjęcia. Czego Jess je trzyma skoro go nienawidzi? Ostro się wkurwiłem, bo na końcu były same nagie zdjęcia. O co chodzi? Skąd te zdjęcia znalazły się w jej pokoju? Michael nie może zawrócić jej w głowie. Dopiero co się zaręczyliśmy. Do albumu była dołączona płyta. Nie mogę uwierzyć w to, że album jest Jessiki. To nie może być prawda. Włożyłem płytę do

odtwarzacza i włączyłem. To już było za wiele. Przecież Jess nigdy nie pozwoliłaby na nagranie takich rzeczy. Nagle poczułem, że ktoś za mną stoi.
- Mógłbyś to wyłączyć? - powiedziała Jessica. - Michael przyniósł to wczoraj.
Jessica podeszła do telewizora, wyjęła płytę i połamała. Ze stołu zabrała album i poszła do kuchni.
- Nie wiedziałem, że byliście ze sobą tak blisko. - powiedziałem.
- Byliśmy...
- Jessica, ja naprawdę nie chciałem patrzeć. Leżał na podłodze, więc go podniosłem.
- Nic się przecież nie stało. To tylko głupie zdjęcia. Nic dla mnie nie znaczą. - odparła wyciągając zdjęcia z albumu i drąc je na kawałki. Podszedłem do niej i zabrałem jej zdjęcia.
- Liam! Oddaj mi te zdjęcia! - krzyknęła oburzona Jess.
- Nie, dopóki się nie uśmiechniesz. A zresztą nie pozwolę ci zniszczyć tych pięknych zdjęć... - odparłem.
- Liam...
- Możesz zniszczyć zdjęcia tego dupka. A resztę zostaw.
- Nie zostawię nagich zdjęć! Zwariowałeś!
- Te pozwalam ci zniszczyć. 
- No dobrze. Oddaj mi je. - odparła zdecydowanie i zabrała mi zdjęcia.
- Jedno mnie zastanawia. Myślałem, że z nikim nigdy nie byłaś...
- Myślałeś że jestem dziewicą?
- No...tak.
- Byłam głupia i młoda.
- Czego nigdy nie chciałaś ze mną się...
- Pieprzyc?
- Miałem na myśli kochać się.
- Nie mogę. Nie potrafię się przełamać. Ale w końcu się zaręczyliśmy. Chciałam spróbować dzisiaj, ale to chyba nie ma sensu... - widziałem jak coś się w niej załamuje.
- Nie, kochanie. Jak nie spróbujemy, to nigdy się nie przekonamy. Wiesz, że jestem delikatny. Jeśli ty będziesz chciała przerwać...wystarczy słowo. Kocham cię i zasługujesz na wszystkie rodzaje miłości. Ból, który on ci przyniósł odejdzie i nigdy nie wróci. - w chwili gdy mówiłem, do kuchni wszedł Harry z Louisem. 
- No nie. A ci to cały czas ze sobą... - powiedział Lou.
- A dziwisz się? Dopiero co się zaręczyli... - odparł Hazza. - Jak go nazwiecie? - dodał trzymając na rękach kota.


                                          *oczami Alice.
Tak jak myślałam. Dom był jak po huraganie. Zanim ogarnęłam cały dom minęło pół dnia. O 13:00 dostałam wiadomość od Loczka, który martwił się o mnie. Zapewniłam go, że nic mi nie jest i zaprosiłam na 16:00 na obiad. Chłopak oszalał z radości. Napisałam mu, żeby nie wyobrażał sobie za wiele. Chciałam tylko porozmawiać. Najgorszym problemem był obiad. Nie potrafiłam gotować. Na szczęście znalazłam numer do pizzerii. Pół godziny przed kolacją stałam w pokoju przed wyborem stroju. Nie wiedziałam w co się ubrać. To miała być tylko rozmowa. Zdecydowałam się na rurki, koszulę i bluzkę z flagą Wielkiej Brytanii. To był mój standardowy zestaw. Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, szybko zbiegłam przewracając wszystko po drodze. Za drzwiami stał Harry ubrany w marynarkę, biały t-shirt, rurki i białe convers'y.
- Wejdź.
- Dzięki. To dla ciebie. - odpowiedział i podał mi butelkę czerwonego wina. - Dodatek do obiadu.
Chłopak uśmiechnął się i przeczesał palcami grzywkę. Na jego widok zrobiłam się cała czerwona. Chciał mnie przytulić, ale mu nie pozwoliłam i natychmiast się odsunęłam. Zamiast tego wskazałam Haroldowi salon i powiedziałam, że zaraz przyjdę. Musiałam ochłonąć. Poszłam do kuchni i otworzyłam okno. Dlaczego na jego widok robię się czerwona? Gdy już ochłonęłam, wróciłam do salonu. Harry stał przy kominku i oglądał zdjęcia.
- Już?
- Tak. Siadaj. - odparłam unosząc w ręku butelkę wina. - Mógłbyś otworzyć?
- Jasne. W takich sytuacjach mężczyzna jest niezastąpiony...
- Wiem, że w ten sposób próbujesz się dowartościować Harry - odparłam.
- Taki był mój plan. - powiedział, uśmiechnął się i mrugnął do mnie okiem.
- Mógłbyś przestać patrzyć się tym zniewalającym spojrzeniem?
- O co ci chodzi?
- Nie udawaj. Zaprosiłam cię po to, aby z tobą porozmawiać. A ty patrzysz się jak sroka w gnat...- gdy wypowiadałam ostatnie słowa, Harry zachłysnął się winem.
- No dobrze, to o czym chciałaś porozmawiać? - powiedział, nakładając sobie kawałek pizzy na talerz.
- Właściwie o wszystkim. Od początku...
- No dobrze. - odpowiedział przeżuwając kawałek pizzy.
- Kiedy byliśmy mali...spotkaliśmy się w domu Jessiki. Możesz tego nie pamiętać, ale tak naprawdę to było nasze pierwsze spotkanie.
- Kompletnie zapomniałem o tym...
- Pamiętam jak się wtedy zawstydziłeś. Podałeś mi rękę i się przedstawiłeś. To było na urodzinach Jess. - po tych słowach podałam mu zdjęcie.

                                        *oczami Harry'ego.
Zaskoczony patrzyłem się na zdjęcie. Troje małych dzieciaków. Tam naprawdę spotkałem się z nią po raz pierwszy. Po środku stała Jessica, a my obok niej. Patrzyłem na młodszą i pulchniejszą Alice.
- Ślicznie wtedy wyglądałaś.
- Weź przestań. Wyglądałam jak głupek.
- Byłaś śliczna. Mogę zatrzymać to zdjęcie?
- Tak. Możemy przejść dalej?
- Oczywiście.
- Następne nasze spotkanie było wtedy przed centrum handlowym. Oczywiście, że cię poznałam.
- To dlaczego nic nie powiedziałaś?
- Bo wiedziałam, że i tak się spotkamy.
- A to z siatkami?
- To naprawdę był przypadek...
- Co dalej? - odpowiedziałem. Kończyłem właśnie drugi kawałek pizzy. Wina wypiłem już prawie pół butelki. Jeszcze chwila, a będę pijany. Odstawiłem kieliszek widząc czujne spojrzenie Alice.
- Dalej były wszystkie wydarzenia u Jess...
- Wtedy na tym waszym wieczorku powiedziałaś...że jestem cudowny? -  powiedziałem i po chwili dodałem: - Nadal tak uważasz?
- Chyba tylko w snach...
- To śnisz o mnie?
- Harry!
- Nie wiedziałem...
- Przestań! A co do chłopaków z lokami to naprawdę mi się podobają...
- Jess powiedziała, że kochasz chłopaków z lokami.
- Haroldzie! Masz natychmiast przestać!
- Wow. Zrobiło się naprawdę gorąco...
Widziałam jak dziewczyna nie wytrzymuje i robi się czerwona. Na końcu łapie za kieliszek i oblewa mnie winem. Poczułem, że mam mokrą koszulkę i twarz. Wino spływało mi po włosach...
- Harry! Nie chciałam... Przepraszam...
- Nic nie szkodzi... - odpowiedziałem patrząc na koszulkę. Na środku była wielka różowa plama. - Trochę proszku powinno wystarczyć. Gdzie masz łazienkę?
- Jak chcesz to idź do mojej...Pamiętasz gdzie mam pokój?
- Tak.
- Ja tutaj posprzątam.
- Okey. Alice...to było niezłe. - powiedziałem dosyć zalotnie.
- Dzięki. - odpowiedziała speszona.
Czyli jednak podziałało. Uwielbiam, gdy ona się peszy. Od razu robi się czerwona. Może to ja na nią tak wpływam. Jeszcze potrzeba mi bliższego kontaktu. Co ja gadam? Ona nie chciała ze mną rozmawiać. Olewała mnie, a mi tylko jedno w głowie. Muszę się opanować. Gdy dotarłem do jej pokoju, znowu ogarnął mnie zachwyt. Jego wystrój jak ostatnio powalił mnie na nogi. W łazience pachniało perfumami Alice...

piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 25 . ,, Give me LOVE . . . "

 Cześć ! Miło , że mogę dalej liczyć na stałych czytelników ;) Dziękuję wam , że nadal jesteście ze mną... Myślę , że ta piosenka umili wam czytanie tego rozdziału ;P
                          Ed Sheeran - Give Me Love 

                                             *********************************
W restauracji było mało osób. Większości były to młode pary flirtujące ze sobą. Liam trzymał mnie za rękę i prowadził na koniec sali. Restauracja była dosyć ekskluzywna jak na takie miasteczko. Na każdym stoliku stały kwiaty i świece.
- Liam, może usiądziemy tam? - powiedziałam wskazując stolik w rogu sali.

- Nie dzisiaj , kochanie .
Liam podszedł do dużych , szklanych drzwi i je otworzył . Po chwili znalazłam się na tarasie i patrzyłam na ogród pełen kwiatów .
- Jak tu pięknie !
- Tędy , Jess .
Zeszłam po drewnianych schodach i znalazłam się na wąskiej ścieżce otoczona kwiatami . Po kilku metrach ścieżka zaczęła się rozszerzać . Gdy dotarłam do końca , zobaczyłam stolik ze świecami . Ogród oświetlały lampy ogrodowe . Obok krzesła stał Liam , czekając aż usiądę .
- Liaś , to wszystko dla nas ? - zapytałam .
- Co tylko zechcesz . . .
Z cienia wyłonił się kelner niosący wino . Liam chwycił za kieliszek i wypił parę łyków . Widziałam , że się denerwuje .
- Jessica , zatańczysz ze mną ?
- Oczywiście głuptasie . . .
Chłopak od razu się uspokoił , bo po chwili zobaczyłam na jego twarzy lekki uśmiech .
- Ale z ciebie burak . . . - dodałam . Teraz Liam szczerzył się do mnie .
- Jessica , powalasz swoimi tekstami . Ja jestem burakiem ?
- Nie , chciałam cię tylko rozweselić . To zatańczysz ze mną ?
- Chwilka . . .
Liam wstał od stolika i odszedł kawałek dalej udając , że na kogoś czeka . Po kilku minutach podszedł do mnie i wyciągnął rękę .
- Wybaczy panienka , że musiała tyle czekać , ale byłem zajęty .
- Bardzo śmieszne .
Przez cały czas leciała muzyka z głośników stojących niedaleko ławki . Liam dał znak DJ-owi stojącemu z boku , aby wziął głośniej . Od razu rozpoznałam piosenkę . Była to piosenka Rihanny - Stay . Liam przysunął się bliżej i złapał mnie delikatnie w pasie . Druga ręka sama powędrowała do mojej złączając się w całość . Słyszałam jego oddech , bicie serca . . . Każdy jego mięsień gotowy , aby mnie w każdej chwili obronić . Nagle nasze oczy się spotkały . Jego brązowe oczy w świetle lamp płynęły złotem . Widziałam w nich szczerość i miłość jak nigdy dotąd .
- Ohhh....Liam .
- Jessica...
Trwaliśmy w uścisku do końca piosenki . Gdy głos Rihanny przestał do nas docierać , wróciliśmy w stronę stolika . Na nim stało już włoskie danie przyniesione przez kelnera . Nawet nie wiedziałam jak ono się nazywa . Pachniało bazylią i rozmarynem . Tylko tyle do mnie docierało . Przez cały czas nie mogłam oderwać od niego wzroku . Jego oczy , usta . . . Patrzyłam jak przeżuwa każdy kęs . . .
- Smakuje ci ? - zapytał .
- Tak . . . jest pyszne .
W tle leciały piosenki , które znałam , ale zapomniałam ich tytułów . Dużo z nich przewinęło się ostatnio przez MTV . Teraz liczył się tylko ON . Gdy skończyliśmy jeść , wstałam i poszłam do toalety . W środku wszędzie wydawało mi się , że widzę Liam'a . Czy ja oszalałam ? Może jestem chora ? Pewna byłam tylko tego , że chcę jak najszybciej wrócić do niego . Kilka minut później wracałam przez ogród do Liam'a . Ten przystojniak siedział na ławce i pisał na telefonie . Gdy mnie zobaczył , natychmiast schował telefon .
- Do kogo pisałeś ?
- Do Zayn'a .
- Co chciał ?
- A nic takiego . . .
- Ach , rozumiem . Męskie sprawy .
- Można tak to ująć .
Usiadłam koło niego na ławce , a on mnie objął . Nad nami obserwowałam gwiazdy . Z każdą chwilą rozpoznawałam różne konstelacje . Moją zadumę przerwał głos Liam'a .
- Ładna dziś noc .
- Wyjątkowa - dodałam .
- Jess , niedługo wyjeżdżamy . . .
- Wiem .
- Chciałem , żebyś wiedziała . . . To miejsce jest wyjątkowe . Nigdy mnie nic tak bardzo nie zaskoczyło .
- Cieszę się , że ci się podoba .
- Jessica , dziś są twoje urodziny . Chciałbym ci coś podarować .
Nagle usłyszałam , że zmienia się piosenka . Liam dał znak kelnerowi , że może podejść . Później zauważyłam , że w ręku trzyma kosz . Nagle poznałam piosenkę . Był to Ed Sheeran , a piosenka ,, Give me Love ". Kelner postawił mi kosz na kolanach . 

   
                        * oczami Harry'ego .
 Gdy tylko dowiedziałem się , że Alice idzie do kina , to zrezygnowałem . Od kilku godzin mnie olewa i udaje , że nic się nie stało . Załamałem się . Wiem co do niej czuję i wiem , że ona czuje coś podobnego do mnie . Teraz chciałem chociaż trochę od tego odpocząć . Widząc Alice flirtującą z chłopakami robiłem się cholernie zazdrosny . Cały czas robi mi na złość . . . Mam już dosyć . Wszystko ma swój umiar . Spróbuję jutro z nią porozmawiać .
- Harry ! – krzyknął Niall . – Zaraz będą kiełbaski !
- Dobra , już idę !
- Harry !!!
- Już ! Co się dzieje ?
Wyszedłem z pokoju i skierowałem się w stronę ogrodu . Wszyscy siedzieli i zajadali się kiełbaskami . Po środku płonęło ognisko . Usiadłem między Zayn’em a Niall’em .
- Trzymaj kiełbaski ! – powiedział Niall przeżuwając kiełbasę .
- Dobra !!! – odparłem zabierając od Niall’a talerzyk .
Na talerzyku znajdowały się trzy kiełbaski . Spojrzałem zszokowany na Niall’a .
- Aż tyle ?!
- Jak chcesz to mogę . . .
- Nie ! I tak jesteś już grubszy . . .
Jedliśmy wszyscy w ciszy . Czasem ktoś coś napomknął o czymś . Niall’owi zaczęło się nudzić , więc zaczął grać na gitarze . Cieszyłem się , że nikt nie zadawał mi żadnych pytań .
- Harry ! Obudź się ! – krzyknął Zayn .
- Co się stało ? Zasnąłem ? – pytałem .
- Tak . . .już czas . Liam dał znak .
- Okay . Jedziemy . 


                                             * oczami Emily .
Louis zaproponował mi dzisiaj , abyśmy się gdzieś razem wybrali . Oczywiście się zgodziłam . Lubię jego towarzystwo . Lou miał czekać przed domem , aż się zbiorę . Wszyscy już dawno gdzieś poszli .
- Emily !
- Schodzę . . .
Kilka minut później byłam w Chevrolecie Camaro , który był czerwony w białe paski . To podobne do Lou .
- To co chcesz robić wariacie ? – zapytałam .


- Zabieram cię na dyskotekę .
- Hmm . . . brzmi ciekawie .
- A żebyś wiedziała ! – krzyknął Lou .
Przez cały czas uśmiechał się do mnie . Czułam jak wędruje wzrokiem po moim ciele .
- Lou ! Może byś się tak nie zapędzał . . .
- A co ? Czytasz mi w myślach ?
- Nie . Ale domyślam się o co ci chodzi .
- Wątpię . Chciałem zatrzymać się gdzieś na poboczu i cię przelecieć . . .
- Wiesz Louis , że zrobiło się tak jakoś dziwnie .
- Ślicznie wyglądasz w tej spódniczce – powiedział Lou , kładąc mi rękę na kolanie .
- Może niech w niej pozostanę – odparłam .
- Dzięki Bogu . – dodał chłopak . – Myślałem , że chciałaś się ze mną spotkać , aby mnie przelecieć .
- Lou ! Jak możesz w ogóle o tym myśleć ? A niby czemu miałabym to robić ? – poczułam się trochę obrażona , ale też niepokoiło mnie zachowanie Louisa .
- Nie ważne . Cieszę się , że tak nie myślisz . Przepraszam .
On ma zachwiania równowagi psychicznej , czy co ? Już sama nie wiedziałam co mam o tym myśleć . Louis nie odezwał się do momentu , aż dojechaliśmy do klubu .
- Jesteśmy – powiedział .
Louis wysiadł z samochodu , a potem podszedł do moich drzwi . Gdy szliśmy w stronę klubu , Lou złapał mnie za rękę . Nad klubem wisiała tabliczka z napisem ,, Fashion " . Musi być całkiem niezły . Przed wejściem stało niewiele osób . Chociaż nie będzie ciasno . W klubie panował dubstep . W końcu ostatnio stał się modny . Właśnie leciała piosenka Ellie Goulding - Figure 8 . Wszyscy dookoła tańczyli .
- Em , zatańczysz ?
- Okay .
Louis szalał na parkiecie jak gdyby nigdy nic . Jednak ja nie zapomniałam . Gdy tylko piosenka się skończyła , podeszłam do baru i zamówiłam koktajl . Louis zmęczony dołączył do mnie .
- Powiesz mi w końcu o co ci chodzi ? - pytałam .
- Em , daj spokój . Chcesz psuć taki fajny wieczór ?

- Tak . Powiesz ?
- Okay . Po prostu wróciły mi stare wspomnienia . Więcej nie powiem . Chcesz jeszcze tańczyć , czy wracamy do domu ?
- Nie , zostańmy jeszcze trochę . Świetny klub .
Wróciliśmy na parkiet , gdy nagle zaczęła lecieć wolna piosenka . Po chwili Lou złapał mnie w pasie i przyciągnął w swoją stronę . Przez całą piosenkę nie puścił mnie nawet na chwilę .
- Louis ! Jesteś zły ? Coś się stało ? Powiedz mi ! Już nie wytrzymam !!! – krzyczałam .
- Już dobrze . Em , uspokój się . Dobrze . Powiem . Po prostu martwię się o Harry’ego , a w sumie o wszystko . Nie wydaje ci się , że coś się kończy ?
- Lou ! Jak możesz myśleć teraz o tym ? Po co w ogóle mnie tutaj zaprosiłeś ? Nie jestem workiem , na którym możesz się wyżywać . A teraz odwieź mnie do domu ! – powiedziałam i wyszłam z klubu . Wściekła stałam przy samochodzie . Louis przyszedł po chwili z miną obrażonego psa . Gdy chłopak wyjechał z parkingu , zaczął mnie przepraszać .
- Emily , przepraszam . Nie wiem co mnie naszło . Boje się co może być dalej z zespołem i nami . Nie chcę , żebyś znikała z mojego życia . Nie znam cię , ale wiem , że jesteś tą jedyną . Daj mi jeszcze jedną szansę .
- No dobrze .
Louis od razu się rozpogodził . Jego nastrój zmieniał się w mrugnięcie oka . Kochany wariat .
- Tylko nie wyobrażaj sobie za wiele , , , - powiedziałam .
- Okay . Już nie będę .
Louis zawiózł nas do KFC . Tam kupiliśmy sobie danie na wynos i poszliśmy do parku . Widziałam  , że chciał ze mną pogadać .
- To może coś opowiesz o sobie ? – zapytał .
- To trochę będzie trwało . Mogę w skrócie ?
- No dobrze . Jak dobrze wiesz mam siostrę bliźniaczkę . Od 16 lat nie rozstajemy się dłużej niż na cały dzień .
- Ale wy przecież macie po 19 lat ? – zapytał .
- Po urodzeniu zostałyśmy rozdzielone . W szpitalu jakiś idiota nas rozdzielił . Lily zamienili obrączkę z innym dzieckiem , które kilka dni później zmarło . Mojej mamie powiedziano , że druga córka nie żyje . Lily wychowywała się przez trzy lata w innej rodzinie . To lekarz zauważył , że jesteśmy takie same . Gdyby tamta rodzina chodziła do innego lekarza nigdy byśmy się nie dowiedziały o swoim istnieniu . . .
- Em , tak mi przykro . Nie sądziłem , że coś takiego może się wydarzyć .
- A jednak . Wiesz , że moja mama nie mogła przez rok dojść do siebie ? Gdy tylko lekarz to powiedział moi rodzice od razu pojechali do szpitala i znaleźli błąd w dokumentach . Mama była szczęśliwa , że jej córka nadal żyje .
- Co było dalej ? – pytał Louis zaciekawiony .
- Powiedzieli tamtej rodzinie . Oni niechętnie oddali mi siostrę . Wiedzieli , że siostry muszą wychowywać się razem .
- Rety . . . zaskoczyłaś mnie tym . To dlatego Lili jest taka cicha ?
- Wiele przeszła . Nie dziwię się jej . Różnimy się od siebie bardzo , ale bardzo kochamy .
- Widzę , że nigdy się nie rozdzielicie ?
- Nigdy . Kiedyś zamieszkamy blisko siebie .
- To mam szansę , że będę spokrewniony z Niallerem ? - Emily spojrzała zaskoczona na mnie .
- A skąd masz takie marzenia ? Przecież Liliy i Niall nie są razem .
- Ale pasują do siebie . A mam szansę w ogóle zostać twoim mężem ?
- Na razie zapomnij o tym .
- No dobrze . – odparł Lou . Nagle sięgnął po telefon i zobaczył wiadomość .
- Liam dał znak . Ruszamy .
- Dobrze . Już nie mogę się doczekać . 

                                                      * oczami Alice .
Wszyscy poszliśmy do kina w centrum . Przez całą drogę wszyscy coś gadali . Chłopaki zarywali do mnie . Widziałam , że paru liczy na coś więcej . Po co w ogóle godziłam się na to kino ? Myślałam , że Harry tutaj będzie . Chciałam z nim porozmawiać . Pewnie cierpi przeze mnie . To Nathan wybrał jakiś film . W kinie nawet usiadł koło mnie .
- Wszystko dobrze ? Wydajesz się nieobecna . . . – zapytał Nathan .
- Jakoś nie chce mi się tutaj siedzieć .
- Ciągle myślisz o Harry’m ?
- Strzał w dziesiątkę ! – odparłam .
- Porozmawiaj z nim .
- Wiem .
- Obiecujesz ?
- Tak .
- To dobrze .
Później żadne z nas się nie odezwało . Film mijał , a ja tylko myślałam o Loczku . 
                                    
                                                         * oczami Jessiki .
- Mogę zajrzeć ? - zapytałam .
- Jest twój .
W środku znajdował się mały kotek . Był to rasowy kot brytyjski pręgowany . Od razu się ucieszyłam na jego widok .
- Dziękuję Liam . Napra . . . - zatrzymałam się w połowie zdania , gdy dostrzegłam

pierścionek na obroży kotka .
Nagle Liam zsunął się z ławki i uklęknął przede mną . Na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech , na widok mojej zszokowanej miny . Liam chwycił kotka , wsadził go do kosza i zdjął pierścionek z obróżki .
- Jestem pewien , że przed nami bardzo ciężkie chwile . Jestem pewien , że w pewnym momencie jedno z nas , albo nawet oboje będziemy chcieli odejść . . . - tutaj Liam zatrzymał swoją wypowiedź , a do mnie nadal nie docierało co się teraz dzieje . - Ale jestem pewien , że jeżeli nie poproszę cię , żebyś była moją , będę tego żałował przez resztę życia , dlatego że głęboko w sercu wiem , że jesteś dal mnie stworzona . - chłopak zakończył na tym widząc , że łzy lecą mi po policzkach . Od pewnego czasu nie patrzyłam mu w oczy . Liam wyciągnął rękę i otarł mi łzy na policzku .
- Jess . . . - Liaś chciał , abym spojrzała mu prosto w oczy .
- Jessica , wyjdziesz za mnie ? - zapytał .
- Tak . . . oczywiście ,  że tak . Liam , jesteś niesamowity . - nie mogłam przestać mówić , kiedy Liam zakładał mi pierścionek na palec .
- To ty jesteś niesamowita - odparł mój narzeczony całując mnie namiętnie w usta .
Nagle usłyszałam czyjś głos . Ktoś śpiewał :
 - ,, Your hand fits in mine, like it’s made just for me
But bear this in mind it was meant to be  . . . "
Z cienia wyłonił się chłopak . Od razu go poznałam . To był Zayn . Śpiewał piosenkę , której nigdy dotąd nie słyszałam . To dlatego chłopaki ciągle coś przed nami ukrywali . Uśmiechnęłam się na same wspomnienie wydarzeń .
- ,, And I’m joining up the dots with the freckles on your cheeks
And it all makes sense to me . . . " - nagle Liam wstał i dołączył do Zayn'a .
- ,, I know you’ve never loved the crinkles by your eyes when you you smile
You’ve never loved your stomach or your thighs
The dimples in your back at the bottom of your spine
But I’ll love them endlessly . . . " - gdy Liam śpiewał zupełnie się roztopiłam . Ten dzień był najwspanialszym dniem w moim życiu . Chłopaki dalej śpiewali .
- ,, I won’t let these little things slip out of my mouth
But if I do
It’s you (Oh it’s you) they add up to
I’m in love with you, and all these little things . . . " - z cienia wyłonił się Louis z uśmiechem na całej twarzy .
- ,, You can’t go to bed without a cup of tea
And maybe that’s the reason that you talk in your sleep
And all those conversations are the secrets that I keep
Though it makes no sense to me . . . " - gdy Lou zakończył , obok Liam'a pojawił się Harry z pękiem białych róż i idąc z Liam'em w moim kierunku zaczął śpiewać :
- ,, I know you’ve never loved the sound of your voice on tape
You never want to know how much you weigh
You still have to squeeze into your jeans
But you’re perfect to me . . .  " - gdy chłopaki znaleźli się tuż przy mnie , Harry podał kwiaty Liam'owi a ten wręczył mi .
- Kto ci powiedział o różach ? - zapytałam , chociaż już wiedziałam . - Harry , następnym razem . . .
- Następnym razem mnie zabijesz . A teraz gratuluję wam obojgu . Jess , jesteś dla mnie jak siostra.
- Dzięki . - odparłam . Tylko Harry wiedział , że nie lubię czerwonych róż . Gdy Harry mnie przytulał , do chłopaków dołączył Niall z gitarą i dokończył z chłopakami piosenkę .

Niall : ,, You’ll never love yourself half as much as I love you
You’ll never treat yourself right darlin'
But I want you to
If I let you know I'm here for you
Maybe you'll love yourself like I love you oh . . . "

Harry : ,, I’ve just let these little things slip out of my mouth
Cause it’s you, oh it’s you, it’s you they add up to
And I’m in love with you and all these little things . . . "

Wszyscy: ,, I won’t let these little things slip out of my mouth
But if it’s true, it’s you
It’s you they add up to
I’m in love with you and all your little things . "

Gdy zakończyli , niedaleko nich wyszły dziewczyny oraz reszta chłopaków ,  w trym mój brat , który rzucił się jako pierwszy , aby mnie uściskać .
- Jessica ! Gratuluję !!! - krzyczał Tay .
- Dzięki ! - krzyknęłam , gdy Taylor o mało nas nie przewrócił . Później każdy po kolei podchodził i nam dziękował . Gdy wszyscy skończyli , postanowiłam zabrać głos .
- Chciałam wam wszystkim podziękować za pomoc w przygotowaniach i za to , że pomagaliście Liam’owi . Chłopaki , ta piosenka jest świetna . Liam , tobie dziękuję w szczególności .
Po chwili znalazłam się w objęciach Liam’a , który zaczął mnie całować . Wszyscy zaczęli nam bić brawo . 


środa, 8 maja 2013

Rozdział 24 . ,, Miłośc jest jak narkotyk ... "




                                                     * oczami Taylor'a .
- Jay , znalazłem ! - krzyknąłem .                                                                                              
Po chwili chłopak znalazł się tuż przy mnie . Siedziałem u Jessiki w pokoju przeszukując jej komputer . Wszyscy poszli nad jezioro oprócz naszej czwórki i babci , która stała na czatach i patrzyła czy przypadkiem nikt nie postanowił wrócić . Liam szykował coś na wieczór i poprosił mnie , abym znalazł jakąś ulubioną piosenkę Jessiki . Trochę to trwało , ale efekt był zadowalający . Od razu zdecydowaliśmy , że jedna piosenka będzie najlepiej pasować do całości . Jednak najważniejsza była muzyka . To ona miała decydować o całym wieczorze .
- Teraz tylko musimy to obrobić . - powiedział Tom .
- I jakoś połączyć . - dodał Chris .
- Do roboty . - ponagliłem chłopaków .
Zabawne . Byłem najmłodszy i wydawałem im polecenia . Ciekawe co powiedziałaby Jess ? Niecałe pół godziny wystarczyło , aby zakończyć pracę nad muzyką . Liam postanowił zabrać Jess do restauracji z ogrodem . Musieliśmy nagrać podkład i parę innych rzeczy . Instrumenty wzbudziłyby zbyt duże podejrzenia , a tak to wystawimy kilka głośników .
- To co będziecie robić do wieczora ? - zapytałem .
- No wiesz , żadna z tych lasek za bardzo nas nie kręci , więc zostaniemy tu i pooglądamy telewizję . - powiedział Jay . - Możesz do nas dołączyć .
- Nie , dzięki . Idę do kina z chłopakami . Zresztą dziewczyny są bardzo śliczne .
- Właśnie . Mów za siebie Jay . Zresztą wszyscy wiemy , że podoba ci się Sophie . - powiedział Tom .
- Dajcie mi spokój...sami się w nich kochacie . A Sophie jest pewna siebie...- dodał Jay .
- Ja w każdym razie idę z nimi do kina . - zakończył Chris .
Wysłałem SMS-a do Liam'a , że wszystko przygotowane i cierpliwie czekaliśmy aż wszyscy wrócą do domu .

                                                        * oczami Jessiki .
Wszyscy w jeziorze dobrze się bawiliśmy . Nawet Louis , który dopiero co stracił majtki . Chłopaki co chwilę wymyślali różne zabawy . Jednak i to szybko się nam znudziło . Robiło się powoli późno , więc wszyscy wyszliśmy na brzeg dobrze się wysuszyć . Oczywiście chłopaki postanowili rozbić swoją bazę , więc poszłyśmy trochę dalej , aby swobodnie móc porozmawiać . Nie wiedziałam co jest teraz między  Harry'm a Alice . W jednej minucie się całują , a w następnej ignorują . Jednak ona nie chciała mi nic powiedzieć . Sama była tym trochę zaskoczona i cały czas powtarzała , że są jak dwie planety nie mogące znaleźć wspólnego toru .
- Ale nie możecie udawać wiecznie , że się nic nie stało... - powiedziałam . - Zresztą zachowujesz się jakbyś go w ogóle nie znała .
- Tak jest lepiej... - odparła rudowłosa .   
- Alice...kochasz go .
- Nie prawda...
- Kochasz . Próbujesz to ukryć , ale nas nie oszukasz . Hazza nie może oderwać od ciebie wzroku .
- Może , ale to nic nie znaczy . Nie możemy być razem .
- Alice...
- Zrozum Jess...
- Widzę , że się boisz...
- Dziewczyny ! Zbieramy się !
Nagle naszą rozmowę przerwał krzyk Nathan'a . Wszystkie ruszyłyśmy w kierunku domu . Przez całą drogę prawie nikt się nie odezwał . Na szczęście szybko znaleźliśmy się w domu . Zmęczona przekroczyłam próg pokoju i położyłam się na podłodze . Nagle usłyszałam dzwonek swojego telefonu .
Chwyciłam i zobaczyłam dziesięć nieodebranych połączeń . Była godzina 20:00 . Nacisnęłam zieloną słuchawkę . Trzeci sygnał...
- Halo ? - usłyszałam po drugiej stronie .
- Kto mówi ?
- Nie poznajesz mnie ? Jessica...słońce .
- Mike...czego chcesz ?
- Nie zdążyłem ci złożyć życzeń...
- Chyba sobie kpisz ! Po dzisiejszym incydencie dzwonisz do mnie jakby nigdy się nic nie stało !
- Wyluzuj maleńka .
- Skąd w ogóle masz mój numer ?
- Uwierz...nie było trudno go zdobyć...
- To może zrozumiesz w końcu , że mam już kogoś... 
- Taak...tego dzieciaka .
- Odwal się ode mnie !
- Wciąż cię kocham !
- Spierdalaj !!!
- Kotku...
- Nie !
- Proszę...wyjdź przed dom .
- CO ?!
- Spotkajmy się...
- Po tym wszystkim ?
- Czekam...
- Wynoś się stąd !!! - krzyknęłam i rozłączyłam się .
Łzy same zaczęły mi płynąc już w połowie rozmowy . Znowu chce mi namieszać w życiu . Nie pozwolę na to . Nie po tym wszystkim . Kocham Liam'a . Nic tego nie zniszczy . Siedziałam chwilę rozmyślając , aż usłyszałam pukanie do drzwi .
- Mogę ?
- Tak . - powiedziałam ocierając łzy chusteczką .
- Jessica...Michael był i zostawił to przed drzwiami . - powiedziała babcia podając mi paczkę .
- Wyrzuć to...
- Ale nawet nie zobaczysz ?
- Nie .
- Powinnaś z nim porozmawiać .                                   
- Próbowałam , ale z nim się nie da .
- Byłaś w bibliotece z Liam'em ?
- Tak...to po to mnie tam wysłałaś ?
- Chciałam , żebyście porozmawiali .
- Po co ? Przecież wszystko dawno już skończone .
- Jest mu teraz ciężko . Naprawdę potrzebuje twojego wsparcia .
- Tak ? Chciał mnie przelecieć , gdy tylko mnie zobaczył .
- Może ci się zdawało . Jest naprawdę chaotyczny , ale to wszystko . Potrzebuje twojego wsparcia . Czy już zapomniałaś jak ci kiedyś pomógł ?
- Tak , ale wszystko spieprzył , że do tej pory nie mogę się pozbierać . Pokazał mi prawdziwe piekło . Czy to jest fair ? Moi przyjaciele są cały czas przy mnie i wspierają mnie w trudnych chwilach .
- On też...
- Co przede mną ukrywasz ?
- No dobrze . Powiem . Odkąd wyjechałaś przyjeżdżał tutaj codziennie . Pomagał mi i Taylor'owi . Tęskni za tobą . Przychodził i siedział w twoim pokoju .
- Jak mogłaś go wpuścić do mojego pokoju ?!
- Spokojnie . Kilka razy go tutaj znalazłam jak oglądał twoje zdjęcia .
- Babciu !
Wstałam i zaczęłam przewracać wszystko do góry nogami . Po chwili babcia opuściła pokój i zostawiła mnie samą . Na początku znalazłam parę obcych rzeczy . Jak mogłam tego wcześniej nie zauważyć . Duża część z nich była schowana bardzo dobrze : 10 płyt , 3 książki , perfumy , bielizna , kilka figurek i ubrania . Wszystko było zapakowane osobno i pochowane w różne kąty . Wszystko z różnymi dedykacjami i liścikami . Wiedziałam , że to nie wszystko . Byłam pewna , że stać go na więcej . Nie miałam już sił do niego . Dosyć . Spakowałam wszystkie rzeczy w siatkę i włożyłam do szafki . Obiecałam sobie , że rzucę tym w niego jak go tylko tu zobaczę . Postanowiłam wziąć długi prysznic . Woda spływała ze mnie kojąc wszystkie moje rany . Gdy wyszłam od razu czułam się lepiej . Założyłam szlafrok i wróciłam do pokoju . Mój humor od razu mi się poprawił . W pokoju czekał Liam .
- Co tak długo ?
- Jakoś nie chciało mi się wychodzić . Gdybym wiedziała , że na mnie czekasz...
- To byś nie pachniała tak nieziemsko jak teraz...
- To jakiś żart ? Czyżbym zazwyczaj śmierdziała ?
- Oczywiście , że nie . Ale twój szampon w połączeniu z męskim żelem pod prysznic...
- O cholera !
- Naprawdę ślicznie pachniesz .
- Pomyliłam butelki...
- Musiałaś być strasznie zamyślona .
- Tak mi się wydaje .
- Czemu nie rozpakowałaś prezentów ?
- Jakoś nie miałam czasu...
- Pomogę ci...
- Nie...dam sobie radę .
- Na pewno ?
- Tak . Co tutaj robisz ?
- Przyszedłem cię zobaczyć .
- Liam...
- Zabieram cię na kolację .
- Jestem zmęczona...
- Mam dla ciebie niespodziankę .
- No dobrze . Za ile ?
- 15 minut .
- Okay .
Liam wyszedł z pokoju a ja padłam na łóżko . Oni chcą mnie zabić . Po pięciu minutach wstałam i zaczęłam się ubierać . Miałam na sobie fioletową sukienkę . Jeszcze parę dodatków i makijaż . Byłam gotowa . Po drodze zajrzałam do dziewczyn .
- Co będziecie robić ? - zapytałam zaglądając do pokoju w którym było najgłośniej . - Ja idę z Liam'em na kolację .
- Emily idzie gdzieś z Louisem . - powiedziała Sophie . - Ja , Alice , Nathan , Taylor , Chris , Jay i Tom idziemy do kina . Harry i Zayn mieli iść , ale w ostatniej chwili zrezygnowali .
- A co z resztą ?
- Niall , Harry , Zayn , Sara i ja robimy ognisko . - dodała Lily .
- To Niall musi się cieszyć .
- Żebyś wiedziała jak... - odparła Emily .
Wszystkie wybuchłyśmy śmiechem . Zostawiłam je same i wyszłam z domu . Stał przy srebrnym mercedesie .
- Jaki ładny... - powiedziałam .
- Wypożyczyłem go na dzisiaj .
Liam podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek . Później zlustrował mnie od góry do dołu .
- Pięknie wyglądasz . Podoba mi się ta sukienka .
- Cieszę się .
Liam otworzył mi drzwi , później sam wsiadł . Prawdziwy gentleman .
- Gdzie jedziemy ? - zapytałam . 
- Niedaleko . Na drugi koniec miasta .
- Tam jest dużo restauracji .
- Ale jedna wyjątkowa .
Rzadko bywałam w tamtym rejonie . Kiedyś byłam w jednej restauracji , ale wątpię żeby to była ta . Dziesięć minut i byliśmy na miejscu . Wszystko było pięknie oświetlone łącznie z podjazdem . Liam zaparkował niedaleko drzwi . W wejściu powitał nas właściciel .
- Zapraszam państwa do środka .





-----------------------------------------------------------
To już kolejny rozdział ;) 
Mam nadzieję , że się podobało . Ten rozdział dedykuję wszystkim moim wariatom ;P
I dla was piosenka :
Selena Gomez - A Year Without Rain 

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 23 . Imieniny cz . 2 .

W ogrodzie babcia zorganizowała mały piknik . Wszyscy siedzieliśmy przy ogromnym stole . Niall jako pierwszy zaczął jeść , ponieważ nie mógł się doczekać kiedy wszyscy się zbiorą . Gdy wyszłam na chwilę do toalety , jedzenia ubyło o połowę . Żarłoki...;P Na szczęście Liam uratował dla mnie trochę sałatki . Nie byłam głodna i sałatka wystarczała mi w zupełności . Ostatni skończył jeść Niall oświadczając , że nigdy nie czuł się tak szczęśliwy i że jest tak pełny , że nie tknie nic do kolacji . Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem , ponieważ Niall zawsze musiał coś przegryźć między posiłkami . Nagle chłopaki wrócili do domu Harry'ego odpocząć , więc zostałyśmy same .
- Jess , co dostałaś od Liam'a ? - zapytała ciekawska Sophie .
- W sumie to na razie nic . Powiedział , że to niespodzianka .
- Aha . A co będziemy teraz robić ? - spytała Alice .
- Jest dzisiaj gorąco , więc postanowiłam , że pójdziemy popływać .
- No dobra . Ale trzeba uprzedzić chłopaków . - odparła Emma .
- Niee...właśnie chciałam im powiedzieć , że idziemy na spacer do lasu , żeby nie brali niczego poza kocem . Niech myślą , że idziemy do lasu .
- Okay . Ale będą mieli miny...W sumie to tylko Harry wie o istnieniu jeziora... - dodała Alice .
- Tak...ale mam nadzieję , że o nim zapomniał .
Nagle poczułam wibracje w kieszeni spodni . Wyjęłam telefon i zobaczyłam wiadomość od Liama .
Liam : ,, To co teraz robimy mała ? ”
Jess : ,, Nie jestem mała ;) Powiedz chłopakom , że idziemy do lasu . ”
L : ,, Yes , sir . Za ile ? ”
J : ,, No nie wiem . Za 15 min. ? No chyba , że zacznę rodzic...;P ”
L : ,, Rodzic ? O.O Czyżbym o czymś nie wiedział ? ”
J : ,, Dobra . Muszę się przebrać... ”
L : ,, Panno Baker ! Nie odpowiedziała pani na moje pytanie ! Nie ładnie ! A tak naprawdę chciałbym stać u ciebie w pokoju i patrzeć jak się przebierasz....<3 ”
J : ,, Czyżby pan mi coś sugerował ? ;* ”
Szybko przekazałam dziewczynom , że idziemy za 15 minut i pobiegłam do swojego pokoju . Musiałam znaleźć moje bikini i ciuchy , które zakrywałyby bikini . Weszłam do łazienki i zaczęłam się przebierać . Wystarczyło mi 5 minut i byłam gotowa . Nagle usłyszałam cichy śmiech i szybko odwróciłam się do tyłu . Zobaczyłam Taylor'a stojącego w progu łazienki .
- Taylor ! Co ty u diabła tutaj robisz ?
- W sumie to chciałem się zapytać co będziecie robić...
- Długo tutaj stoisz ? - rzuciłam zszokowana , że mógł mnie zobaczyć nago .
- Nie , właściwie to widziałem tylko twoje skromne bikini .  Chcesz , żeby Liam dostał zawału ?
- TAYLOR !!!
- Żartowałem...
Szybko zabrałam swoje rzeczy i opuściłam łazienkę . Piętro niżej dziewczyny czekały aż zejdę i pomogę im wybrać stroje . Tylko Sophie i Sara nie miały problemu . 10 minut później stałyśmy przed domem Harry'ego .
- Chłopaki !!! - krzyczała Emily . - Bo pójdziemy bez was !!!
Po chwili przed drzwiami pojawili się wszyscy , wywracając wszystko po drodze .
- Dobrze się czujecie ? - zapytała Sara .
- Całkiem dobrze .
- No to idziemy .
Droga do lasu była bardzo krótka . Chłopaki nic się nie odzywali i szli za nami szczerząc się jak psy do kiełbasy .
- No co ?! - krzyknęła Emily . - Co się tak patrzycie ?!
- Nie można ? Jest się na co patrzeć... - powiedział Lou .
- Wy coś knujecie... - wtrąciłam .
- No coś ty... - dodał Lou .
- A tak właściwie to co zamierzamy robić ? - powiedział zaciekawiony Niall .
- Niedaleko jest łąka...zatrzymamy się tam... - powiedziała Sophie .
- Okay . - Odpowiedział Harry .
Chwilę szliśmy ścieżką , gdy nagle naszym oczom ukazało się wielkie jezioro . Wszystkie zaczęłyśmy się głośno śmiać . Po chwili rozłożyłyśmy wszystkie koce i rozebrałyśmy się do stroju kąpielowego . Chłopaki stali i czekali aż skończymy .
- Przecież mieliśmy iść na łąkę... - powiedział Liam .
- Niezły żart nam zrobiłyście... - dodał Zayn . - Ale my też coś dla was mamy !
Nagle wszyscy zdjęli spodenki i zobaczyłyśmy , że wszyscy mieli na sobie coś do pływania .
- Remis ! - krzyknął Harry .
- Jak mogłeś im powiedzieć ! Myślałam , że nie będziesz pamiętał... - powiedziałam .
- Chciałabyś...tego się nie da zapomnieć... - odparł chłopak .
- Jest taka piękna pogoda , że szkoda ją marnować na stanie w słońcu ! - krzyknął Lou . - Do ATAKU !!!
- Ratunku ! - zaczęłam krzyczeć , gdy Liam i Louis chwycili mnie za ręce i zaciągnęli na koniec pomostu . - NIE !!!
Po chwili znalazłam się w wodzie przytulona do Liam'a . Louis biegł po pomoście do Zayn'a , który zarzucił sobie Sophie na plecy . Ona przez cały czas piszczała . Zayn wziął rozbieg i znalazł się niedaleko nas z Sophie , która zaczęła go okładać pięściami za zniszczenie fryzury . Chłopak kompletnie zaskoczony zaczął się bardzo głośno śmiać . Na szczęście jezioro nie było głębokie i chłopak czuł się bardzo swobodnie . Nathan stał już na pomoście , a obok niego Sara . Louis biegł tuż za nimi trzymając za rękę Emily . Wszyscy nagle skoczyli ochlapując wszystkich dookoła . Niall i Lily szli powoli i skoczyli . Chcieli dołączyć do nas . Na brzegu widziałam jak Harry rozmawia z Alice .
- Cholera . - powiedziałam .
- O co chodzi ? - zapytał ciekawski Lou .
- Ona nie umie pływać . Nie zgodzi się... - dodałam .
- Zayn przecież też , ale Harry przekonał go że jezioro nie jest głębokie . - odpowiedział Liam .
- Ale ona to wie . Dawno temu przyszła się tu bawić z przyjaciółką . Miała wtedy 6 lat . Obie spadły z tego pomostu i cudem je uratowali . Od tamtej pory nigdy do niego nie weszła... - powiedziałam .
- Kurczę . To o wiele bardziej komplikuje sprawę... - podsumował Liam .
- Zobaczymy . Może mu się uda .

                                                    
                                                    * oczami Harry'ego .
Stałem na brzegu i obserwowałem jak chłopaki wskakują do jeziora . Czekałem na odpowiedni moment , aby podejść i porozmawiać z Alice , która widząc pokazy chłopaków lekko się śmiała . Gdy ostatnie osoby wskoczyły , podszedłem do Alice .
- Nieźle się wygłupiają . Może dołączymy do nich ? - zapytałem .
- Nie...ja nie mogę .
- Dlaczego ?
- Wolę zostać na brzegu .
- Daj spokój . Przecież widzę , że się denerwujesz .
- Po prostu nie chcę iść tam...
- Coś się stało ?
- Tak...
- Chodź...
- Nie...
- Ali...
- Harry...
- Nic ci nie będzie...
- Nie...
- Proszę... - dodałem i zrobiłem maślane oczka .
- Harry...nie proś mnie w taki sposób...naprawdę nie mogę .
- Czego ?
- Kiedyś o mało nie zginęłam w tym jeziorze .
- Musisz przezwyciężyć swój lęk !
- Nie potrafię...
- Pomogę ci...
- Nie mogę ! - krzyknęła Alice , a z oczu pociekły jej łzy .
Zrezygnowany ze spuszczoną głową ruszyłem w stronę pomostu . Tak bardzo chciałem , żebyśmy spędzili ten dzień razem . Wszyscy w jeziorze stali i patrzyli na nas .
- Harry ! Zaczekaj ! - krzyczała Alice .
Odwróciłem się w jej kierunku . Biegła ze łzami w oczach . Na twarzy pojawił mi się uśmiech .
- Harry... - zaczęła zdyszana dziewczyna . - Skoczę , ale musisz mi obiecać , że bez względu na wszystko nie puścisz mnie .
- Obiecuję...
Objąłem Alice ramieniem i wolnym krokiem szliśmy do końca .
- Na pewno ? - zapytałem dziewczyny .
- Na pewno...
Złapałem Alice mocno w pasie , a ona objęła się mocno za moją szyję . Złapałem powietrze i po chwili obydwoje znaleźliśmy się w wodzie . Alice była cała w szoku . Staliśmy mocno do siebie przytuleni . Woda sięgała nam do ramion . Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy , gdy nagle ona mnie pocałowała . Trwało to dłuższą chwilę , ale gdy tylko skończyła odwzajemniłem jej pocałunek . Miała takie delikatne usta . Nagle odsunęła się ode mnie . Zobaczyłem , że wszyscy się naprawdę na nas gapią .

                                            * oczami Jessiki .
- Dziękuję . - powiedziała Alice i odwróciła się w moim kierunku . - A wy co się tak gapicie ?
- Alice , zrobiłaś to ! - krzyknęłam .
- Wiem...wiem . - odpowiedziała dziewczyna .
- Louis...mam nadzieję , że umiesz pływać ? - zapytałam .
- Oczywiście . A co ?
Nagle zaczęłam go gonić , a reszta osób podążyła za mną . Gdy w końcu go dopadłam , chwyciłam się za koniec jego kalesonek . Nieświadomy tego Louis nagle zanurkował pod wodę . Po chwili się wynurzył , a ja krzyknęłam : - Chyba coś zgubiłeś !
Louis popatrzył na mnie , a później na moją zdobycz i zdał sobie sprawę , że nie ma nic na sobie . Od razu się zawstydził i stanął nie wiedząc co ma zrobić .
- Jessica...wiesz przecież jak bardzo cię lubię... - zaczął Lou .
- Masz szczęście , że ja cię bardzo lubię . - odparłam i podpłynęłam do niego . Chłopak natychmiast założył zgubę i zaczął mnie chlapać wodą .
- Okay . Poddaję się ! - krzyknęłam , bo wiedziałam , że inaczej nie skończy . Ahhh...ta męska duma . Zawsze muszą mieć nad nami górę .



--------------------------------------------------------------------------------------
Cześć ! To była naprawdę długa przerwa ;) Cieszę się , że nadal mogę dla was pisać . Kolejny rozdział już wkrótce ;P


A dla was piosenka : Ewelina Lisowska - Jutra Nie Będzie <3